Ciekawy moment, zostało 120 dni do startu. Gorączka przedstartowa, ta dziwna mieszanka ekscytacji i strachu, jeszcze się nie pojawiła, ale widać już wyraźnie, że cel i za razem koniec projektu jest blisko. A co potem?
Perspektywa tego, co będę robił po Klagenfurcie pozwala mi okiełznać strach przed startem. No bo jeśli będą to pierwsze z wielu zawodów, to wynik nie ma aż tak dużego znaczenia, liczy się samo doświadczenie. Jeżeli natomiast będzie to impreza jednorazowa, to tym bardziej liczy się sam udział i dotarcie do mety. Już wiem, że jeżeli tylko organizm pozwoli, wybieram opcje pierwszą. Po czerwcowym starcie pewnie wezmę jeszcze udział w jakiejś olimpijce, może połówce, a potem postaram się jak najlepiej przygotować do maratonu w Amsterdamie, mam tam niepozałatwiane sprawy :). Potem chciałbym się skupić na połówce, zrobić parę „dobrych” wyników, poprawić bieganie i po roku lub dwóch znów zacząć planować Ironmana. Czy będzie to realizowane w grupie? Bardzo bym chciał, udział w zorganizowanym teamie bardzo mnie motywuje, o czym już nie raz pisałam. Wszystko to zależy też od okoliczności życiowo-zdrowotnych, ale mam nadzieję, że taki plan się powiedzie. Najgorsze co mógłbym zrobić to po „zaliczeniu” Ironmana zawiesić buty na kółku i de facto zmarnować cały wysiłek włożony w przygotowania.
Jest jeszcze jedna dyscyplina sportu która bardzo mnie pociąga, a mianowicie biegi górskie, takie jak odbywający się właśnie Trans Gran Canaria. Nigdy tego nie próbowałem, ale perspektywa biegania w pięknym, zróżnicowanym terenie jest bardzo kusząca. Najważniejszą różnicą jest jasny cel – dotarcie do wyznaczonego punktu, w odróżnieniu od trochę bezsensownego biegania po płaskich pętlach w biegach ulicznych. Daje to treningom i zawodom element poznawczy, krajoznawczy, a startującym miano zdobywców.
No cóż wszystko przede mną. Na razie wszytko jest odłożone na „po”. A jeżeli zdrowie nie pozwoli? Zawsze pozostaje kurs szybowcowy :).
Komentarze
pasja zawsze pozostanie pasją 🙂 i każda jej forma będzie jej przejawem. Nic tylko 3 mać kciuki…