Opowiem co mi się przydarzyło na biegu z początku tygodnia.
Otóż lecę sobie wzdłuż torów swoją częstą, krótką trasą i ponieważ zaczynało szarzeć, a wzrok mój nienajlepszy, to zahaczyłem o coś nogą. O coś co leżało na ścieżce. Gałęzie jakieś?
Skrobnęło, lekko zakłuło, ale nic się nie stało – biegnę dalej.
30 minut minęło, przede mną ponad kilometr rytmówek.
Zrobione.
Rozciąganie – zauważyłem sterczący „kawałek skóry” na nodze. O! myślę. Musiałem sobie mocniej rozedrzeć skórę.
Dotarłem do domu, prysznic – sięgam ręką… co to? To nie rozdarta skóra, ale wbity na 3mm w nogę, długi na 8mm i o średnicy około 2mm kawałek zwęglonego drewna. Jakby końcówka od kijka do pieczenia kiełbasek na ognisku. Uśmiechnąłem się 😀
To jest chyba taka cecha, która pomaga mi przetrwać trudy treningów lub zawodów. Taki mikro „szał bitewny” – zwiększona odporność na ból i zmęczenie w czasie aktywności. Dopóki nie zatrzymam się to ciągnę. Często wydaje mi się po aktywności, że nie jestem zmęczony… by po chwili paść jak długi.
Trener mówił, że jedną z dotkliwszych kar na zawodach triathlonowych jest, jedna z najniższych w szeregu, tzw. STOP and GO.
Sędzia zatrzymuje Cię na kilka sekund by po chwili wpuścić z powrotem na trasę. Dla mnie męczarnia 🙂
Co mi pomaga w tym szaleństwie :)
autor: Sean Venn (Creative Commons)
Opowiem co mi się przydarzyło na biegu z początku tygodnia.
Otóż lecę sobie wzdłuż torów swoją częstą, krótką trasą i ponieważ zaczynało szarzeć, a wzrok mój nienajlepszy, to zahaczyłem o coś nogą. O coś co leżało na ścieżce. Gałęzie jakieś?
Skrobnęło, lekko zakłuło, ale nic się nie stało – biegnę dalej.
30 minut minęło, przede mną ponad kilometr rytmówek.
Zrobione.
Rozciąganie – zauważyłem sterczący „kawałek skóry” na nodze. O! myślę. Musiałem sobie mocniej rozedrzeć skórę.
Dotarłem do domu, prysznic – sięgam ręką… co to? To nie rozdarta skóra, ale wbity na 3mm w nogę, długi na 8mm i o średnicy około 2mm kawałek zwęglonego drewna. Jakby końcówka od kijka do pieczenia kiełbasek na ognisku. Uśmiechnąłem się 😀
To jest chyba taka cecha, która pomaga mi przetrwać trudy treningów lub zawodów. Taki mikro „szał bitewny” – zwiększona odporność na ból i zmęczenie w czasie aktywności. Dopóki nie zatrzymam się to ciągnę. Często wydaje mi się po aktywności, że nie jestem zmęczony… by po chwili paść jak długi.
Trener mówił, że jedną z dotkliwszych kar na zawodach triathlonowych jest, jedna z najniższych w szeregu, tzw. STOP and GO.
Sędzia zatrzymuje Cię na kilka sekund by po chwili wpuścić z powrotem na trasę. Dla mnie męczarnia 🙂