Z uwagi na fakt, iż od początku kwietnia tygodniowy plan przygotowawczy składa się już z 8 jednostek treningowych trzeba się mocno napracować, aby wszystko zapiąć na ostatni guzik. Dawno zapomniałem o błogich weekendach spędzanych z nogami w górze…
Dzisiejszy dzień zapowiadał się pracowicie, uczelnia, praca, badania w klinice i oczywiście trening. O uczelni i pracy zanudzać nie będę. W sumie od rana myślałem o badaniu w klinice kardiologii. Wizyta w szpitalu zaczęła się od poszukiwania sali w której miano na nas „eksperymentować”. Po przemierzeniu kilku korytarzy trafiłem na grupę badawczą, zajmuję kolejkę i czekam razem z resztą. Pierwsze dwa badania to pobranie krwi i ekg serca. Fajnie było zobaczyć jak pracuje moje serce i dowiedzieć się, że wszystko w porządku. Najbardziej wyczekiwanym testem była próba wysiłkowa na bieżni tzw. ekg wysiłkowe. Wcześniej oglądałem takie badania w telewizji i już nie mogłem doczekać się swojej kolejki. W końcu wchodzę, pani doktor przylepia mi diody na klatce i brzuchu a na twarz dostaję maskę. Zajmuję pozycję na bieżni i powoli ruszam. Pierwsze 7-8 minut udaje mi się przejść, bieżnia przyśpiesza stopniowo a razem z prędkością zwiększa się kąt nachylenia. Cała frajda zaczyna się w momencie biegu. Tętno cały czas przyśpiesza, w pewnym momencie zaczyna się praca beztlenowa, wytrzymuję tak jeszcze chwilę do swojego maksimum a komputer wskazuje hr max 204. Próba zostaje zatrzymana przez panią doktor i okazuje się, że wyrobiłem 150% normy w odniesieniu do swojego wieku i wagi.
Dzień zakończył półtora godzinny trening rowerowy i na sam koniec oczywiście wpis na bloga (wiem trochę późno ale lepiej późno niż wcale 😛 ). Poczułem się dzisiaj jak kolarz Szymański. Dlaczego? Sprawdźcie sami 😉
http://www.repozytorium.fn.org.pl/?q=pl/node/5709
Ps. Przy okazji chciałem jeszcze raz podziękować załodze lekarskiej za przeprowadzone badania i pozdrowić osoby z tzn. „grupy pościgowej” które również były obecne na badaniach.
Komentarze
Na marginesie RAT- u ciekawy ten link o Szymańskim. Komentator tytułuje go Zmotoryzowanym Tatą, a gość dyma z dwójką dzieci „wierzchem na rowerze” Taka to była motoryzacja w czasach PRL-u 🙂